Batumi to zupełnie inna bajka niż reszta Gruzji. Momentami ciężko określić gdzie się jest. Czy to Rosja, Turcja, Bułgaria a może Ukraina? Oczywiście wszędzie język gruziński ale ten wycinek wybrzeża wraz z przyległościami łatwiej przypisać do Republiki Morza Czarnego (jeśli taka by istniała) niż do Gruzji. Pomieszanie styli, kurort na łapu-capu, tu w słońcu lśniące wieżowce, tam blok z rdzewiejącą fasadą z blachy, obok hotel z marmurami, tu palmy a na przeciwko jabłonka i pranie wywieszone na ulicy. Wszędzie coś się buduje ale większość takich inwestycji wygląda jak gdyby nagle skończyły się pieniądze i czekają na lepsze czasy. Niemniej na wiele rzeczy nie można też narzekać - wybrzeże jest bardzo przyjemne, bardzo długi deptak z drewna i ścieżka rowerowa obsadzona wokół zielenią. Klimat też odbiega od regionu - niby w Batumi ciągle pada jednak trafiliśmy na ciąg nieprzerwanie palącego słońca - i to w kwietniu, co w połączeniu z brakiem turystów i opuszczonymi atrakcjami robiło dość surrealistyczne wrażenie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamiya 6 + Kodak Portra 160
Contax G2 + Tmax 400
Yashica T4 + Rollei Retro 80s
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz