ABOUT

niedziela, 24 sierpnia 2014

141.Xinaliq, Azerbajan

Xinaliq (czyt. Hinalug) to wieś położona bardzo głęboko wśród masywu Kaukazu, na wysokości 2350 m n.p.m. w północno-wschodnim Azerbejdżanie. Jest to jedna z najwyżej położonych i odludnych osad na ziemi. Miejsce to ma ok 5000 lat historii - przez większość czasu było odcięte od cywilizacji przez otaczające pasma górskie. Zanim zrobiono tu asfaltową drogę pod koniec XX w,  dotarcie do najbliższej cywilizacji zajmowało ok 3 doby marszu przez góry. Przez wieki kwitła tu własna kultura i wierzenia,  używano unikalnego języka który nie był zrozumiały nigdzie indziej. Magiczna hermetyczna społeczność. Niestety wraz z nadejściem masowej cywilizacji wszystko się zmienia.
Dotarliśmy tam z Quby jadąc starą Ładą z wynajętym kierowcą. Nie było to jednak takie proste - kilku pierwszych zapytanych kierowców odmówiło, a i ten musiał trochę podzwonić i skorzystać z CB kolegi żeby upewnić się, że trasa jest przejezdna. Długa, kręta droga wiedzie dolinami i zboczami gór pnąc się tak wysoko, że w przebija się przez pasmo chmur wiszących nad ziemią. Odniosłem wrażenie (podobne jak przy locie samolotem), że tam pogoda jest zawsze taka sama, świeci słońce i wieje wiatr.  Momentami warunki na drodze były takie, że Łada brzmiała jak gdyby coś miało się za chwilę rozpaść - kierowca wyciskał z niej więcej niż przewidziała fabryka. Na miejscu spotkaliśmy głównie dzieci które bawiły się wśród zabudowań, dorosłych było niewielu (niestety z roku na rok ubywa tu mieszkańców). Kierowca rzucił kilka słów do jednego z nich i w ten sposób zdobyliśmy "przewodnika" który oprowadził nas po całej starej osadzie :). Sama osada, a przynajmniej jej najstarsza część położona jest na szczycie wzgórza, które otoczone jest z trzech stron doliną, za plecami wiedzie przełęcz do masywu. Widok jest rozległy, w oczy bije blask z ogromnych, ośnieżonych szczytów. Na dole w dolinie widać nowe zabudowania (domy, szkołę i budynki administracyjne - powstały po zbudowaniu drogi) oraz górską drogę do znajdującej się blisko granicy z Rosją. Na szczycie sterczy maszt telekomunikacyjny ustawiony 3 lata temu, wcześniej telefony komórkowe nie miały tu żadnej łączności. Niższe części zbocza wzgórza nie są zabudowane - od zawsze grzebano tam przodków. Domy z kamienia zbudowane są w charakterystyczny sposób, płaski dach każdego jest tarasem i podwórkiem sąsiada który mieszka wyżej.  Wszędzie widać stosy suszącego się łajna które robi za opał.
Czytałem sporo o tym miejscu zanim tu dotarliśmy. Okazuje się że informacje sprzed kilku lat są już nieaktualne. Z roku na rok coraz więcej tu turystów. Chociaż my byliśmy w tym momencie jedyni (kwieceń) widać to było chociażby po dzieciach - przy pierwszym kontakcie starały się unikać zdjęć. Wszystko dąży do nadgonienia galopującej globalizacji. Jednak tam wysoko, wśród kamiennych chat, patrząc na szczyty Kaukazu ciągle czuć klimat. Spokój a jednocześnie wiejący wiatr. Poczucie bezpieczeństwa, odcięcia i czegoś nieodgadnionego, tajemniczego, przedwiecznego.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamiya 6 + Kodak Portra 160
Contax G2 + Agfa Apx 100
Yashica T4 + Tmax 400





















2 komentarze:

  1. świetne zdjęcia! świetne wspomnienia! powinniście pisać reportaże dla Czarnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne zdjęcia. Za rok może się tam wybierzemy. Żona forsuje Indie/Nepal, więc do końca nic nie będzie pewne :D

    OdpowiedzUsuń